Witam Was w końcu po tak długim czasie! :)
Sesja się skończyła, w Trójmieście coraz cieplej i aż chce się żyć.
Mam nadzieję, że ciepła aura już na dobre się utrzyma, bo mam dość zimy i mrozu...
Więcej słońca daje mi też energię do gotowania, bo nie oszukujmy się, ale wpadające do pokoju promienie słoneczne, każdego nastrajają pozytywnie :)
W ostatni weekend byłam w sklepie, gdzie mój wzrok i węch przyciągnęła skrzyneczka pięknych, czerwonych truskawek.
I choć wiem, że wiele im brakuje do naszych polskich, i wiem, że to sama chemia...
To mam taki deficyt kolorów i lata w ostatnich dniach, że nie mogłam się oprzeć. :)
Przy okazji, jestem w trakcie szukania idealnego przepisu na pancakes.
Zależy mi, żeby były puszyste, delikatne i leciutkie jak gąbka.
Na pierwszy ogień poszedł przepis Nigelli - klik.
Są to jednak pancakesy, które podawane są ze smażonym boczkiem, więc były dla mnie trochę za mało słodkie.
Dlatego przedstawiam Wam moją interpretację amerykańskich pancakes wg. Nigelli Lawson podanych z miodem akacjowym i truskawkami.