Swift

Kulinarne podsumowanie wycieczki do Małopolski, cz.1.


WITAJCIE! :)

Wróciłam z mojej małej wycieczki po Małopolsce i postanowiłam, że podzielę się z Wami moimi kulinarnymi obserwacjami z tego wyjazdu :D W związku z częstymi wyprawami w góry, nie jest tego zbyt dużo (chyba:)), ale myślę, że kogoś może to zaciekawić :D

Pierwszego dnia, czyli 16.08 dobiłyśmy do Krakowa :)

W pierwszej kolejności pochodziłyśmy po Rynku i zaszłyśmy do Pijalni Czekolady E.Wedel:

Praliny od E.Wedla.
Praliny od E.Wedla.
Następnie weszłyśmy na kawę i ciastko do kawiarni Vintage:

Jabłka i gruszki pod kruszonką. (nie umieją robić kruchych ciast na południu... :D)

i po deserze!
 Idąc uliczkami , w poszukiwaniu Smoka Wawalskiego, natykałyśmy się na różne cukiernie i kawiarenki. Skusiłyśmy się też na lody :>


Pyszne smaki! Szarlotka i Kinder Bueno oraz Mascarpone i Tiramisu :)

A na koniec wizyty w Krakowie, obowiązkowo zakupiłyśmy krakowskie obwarzanki :)




Później pojechałyśmy już do Zakopanego i tak skończył się pierwszy dzień.

Kolejnego , miałyśmy zaplanowaną wycieczkę na Gubałówkę. :)
Szłyśmy Krupówkami w dół, aż doszłyśmy do rynku pod Gubałówką, która przywitała nas setkami oscypków. Byłam w raju ! :D




Prócz nich, można było spotkać panów sprzedających gorącą kukurydzę, popcorn oraz szyszki ryżowe :)


Na szczycie Gubałówki, można było spotkać węgierskiego Kürtőskalács(czyt. Kurtoszkalacz), w polsce nazwanego Kołaczem. Mam wrażenie, że małopolska oszalała na punkcie węgierskich wyrobów, bo prócz kołacza, na każdym kroku można spotkać też 'Langosza' :)

Kołacz cynamonowy.
Nie odmówiłyśmy sobie też oscypków z grilla z żurawiną... :))


Po skończonej wycieczce postanowiłyśmy zjeść obiad w restauracji Czarny Staw, którą obsługiwali kelnerzy ubrani w góralskie stroje. Prócz tego lokalu, jest cała sieć podobnych, m.in: Owczarnia, Świeży Pstrąg oraz Watra, w której byłyśmy tego samego dnia wieczorem :)...

Pierś z kurczaka zapiekana ze szpinakiem z restauracji Czarny Staw.

Kotlet "Góral" nadziany serem owczym z restauracji Czarny Staw.

Wieczorem poszłyśmy na spacer na Krupówki gdzie ujrzałyśmy takie oto cuda:


Góralskie Praliny, w kształcie znanym nam wszystkim oscypków. Nie tylko ładnie wyglądają, ale zaskakują też różnorodnością smaków. Oprócz standardowych kokosowych, czekoladowych czy waniliowych, można było kupić też praliny o smaku... oscypków i bryndzy !

Jak wcześniej wspomniałam, na kolację poszłyśmy do restauracji Watra, gdzie grała muzyka i można było potańczyć.Nie moje klimaty muzyczne, niestety, ale posmakowałyśmy tamtejszej szarlotki oraz pierogów z bryndzą.


I tak skończył się dzień numer dwa :)


C.D.N.

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Jak można być w Krakowie i jeść w sieciówce wedla :P Tyle kawiarni z czekoladą - choćby Prowincja na Brackiej - szarlotka z prawdziwego zdarzenia i klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie niee, nie jadłyśmy w Wedlu :D zaszłyśmy tylko od tak.

      ale wezmę do serca i przy następnej wizycie odwiedzę Prowincję, bo wtedy zwiedzałyśmy w biegu. :)

      Usuń
  2. ahh. <3 i mimo, że przed obejrzeniem tych zdjęć byłam bardzo najedzona! To znowu jestem głodna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na rynku też znajduje się Krakowska Manufaktura Czekolady i naprawdę dla fanów czekolady to nieodłączny przystanek w Krakowie. Można znaleźć wyroby z całego świata.
    http://chocolate.krakow.pl/pl/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli podoba Ci się mój przepis, napisz mi o tym! :) Jeśli masz jakieś pytanie: pytaj! Coś nie gra? Poinformuj mnie o tym, postaram się następnym razem zrobić wszystko lepiej :))

Zdjęcia i treści prezentowane na blogu są mojego autorstwa. Wykorzystywanie i kopiowanie ich bez mojej zgody jest sprzeczne z przepisami ustawy o prawach autorskich. (Ustawa z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych). Jeśli chcesz skorzystać z przepisu, dodaj link do oryginału.