Witam Was Kochani, w to bożonarodzeniowe popołudnie. :)
Dzisiaj mam dla Was tylko życzenia i szybki przepis dla tych, którzy na ostatni moment chcą jeszcze przygotować coś słodkiego na te święta. :)

W tym roku święta były jakieś inne.
Kompletnie nie czułam ich magii..
Wychodząc na kolacje, przypomniało mi się, że jeszcze rok temu, po powrocie czekałby na mnie merdający ogon...
A w tym roku przywitała mnie pustka.

Przy stole też nas coraz mniej..

Ale wciąż staram się gdzieś tam głęboko w serduchu znaleźć to ciepło, które towarzyszyło mi podczas świąt gdy byłam małą dziewczynką.
Kiedy przy stole byli WSZYSCY. I nikogo nie brakowało. I nikt się nie kłócił. I wszyscy żyli w zgodzie.


I chciałabym tego życzyć sobie, i Wam.
Żeby udało Wam się w ciągu tego zbliżającego się nowego roku, zakopać wszystkie topory wojenne.
Żebyście się pogodzili.
Żebyście znaleźli miłość swojego życia, lub (jeśli ją już macie) żeby ta miłość była jeszcze silniejsza.
Żebyście byli zdrowi, bo kiedy jest zdrowie i rodzina, to można przenosić góry.
Żeby w Waszym domu zawsze był towarzysz w mokrym nosem.. Czy to pies, czy kot, czy nawet rybka..
I żebyście w przyszłym roku usiedli przy stole WSZYSCY. Zapominając o troskach, smutkach, kłótniach i odmiennych zdaniach.

I tego Wam życzę.
I tego życzę sobie.

I tym miłym akcentem, z lekką łezką w oku, podaję Wam szybki przepis na Muffinki "last minute". :)

Muffinki cynamonowe (12 sztuk)

Składniki:

250g mąki pszennej
150g cukru
200 ml mleka
1 jajko
75g masła/margaryny
garść rodzynek
szczypta soli
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii

Przygotowanie:

Blachę do muffinek wyłożyć papilotkami(lub użyć silikonowej formy).

Masło/margarynę rozpuścić w rondelku.
Ostudzić, i wymieszać z resztą mokrych składników, czyli jajkiem i mlekiem

W drugiej misce wymieszać mąkę, cukier, rodzynki, sól, cynamon , wanilię i proszek do pieczenia.
Mokre składniki przelać do suchych i wymieszać.

Napełniać papilotki po około 1 łyżce ciasta.

Piec w piekarniku nagrzanym do 190 stopni (termoobieg) przez 25 minut lub do suchego patyczka.
Ostudzić na kratce.

Ile to ja już memów widziałam i historii słyszałam o tym, że kobietom tak trudno dogodzić.
Że my ciągle zmieniamy zdanie.
Że nie wiemy czego chcemy.
Że jesteśmy marudne i trudno nam coś kupić.

zdj. Pinterest

Tak, to prawda, że ciągle zmieniamy zdanie.
I to prawda, że same nie wiemy czego chcemy.
Ale, żeby było jasne, zawsze doceniamy chociaż najmniejsze starania ze strony mężczyzn.

Nadchodzi czas świąteczny. Galerie handlowe pękają w szwach, a z kont bankowych pieniądze znikają szybciej niż kiedykolwiek.

Dlatego też, chciałam napisać taki pół-świąteczny wpis o tym, czego kobieta oczekuje pod choinką.
(Bo przecież wiem, czego oczekuje KAŻDA kobieta!)

Nie wiem, gdzie i kiedy powstało przekonanie, że żeby płeć piękna była szczęśliwa, to prezent musi mieć wartość czterech samochodów.
Albo musi być tymi czterema samochodami...




Oczywiście!

zdj. Pinterest

Gdyby pod choinką znalazł się kluczyk, do tego pięknego, nowego Porsche co stoi pod blokiem...
Albo ta piękna bransoletka z brylantami, za którą można by wyposażyć 3 pokojowe mieszkanie...

To na pewno! NA PEWNO! Byłybyśmy szczęśliwe.

Ale nie oszukujmy się. Na takie prezenty stać tylko wybranych.
A my naprawdę ucieszymy się z różnych innych rzeczy, które nie sprawią, że darczyńca zbankrutuje.

Przechodząc do konkretów:

• Biżuteria to zawsze dobry pomysł.
• Z perfumami to samo !
• Kosmetyki też ok!
• Książki sprawdzają się zawsze. Jeśli nie wiesz, co ta kobietka lubi czytać (czy kryminały, czy romanse, czy może horrory), zastanów się, co lubi robić. Lubi fotografię? Jest mnóstwo książek na ten temat! A może lubi podróżować? Jest blogerką kulinarną? Książek kucharskich nigdy mało!

zdj. Pinterest

I na tym zakończę, bo nie to miało być tematem tego wpisu. Nie chciałam dawać tu gotowej recepty na prezenty dla kobiet.

Chciałam zwrócić uwagę, że by ucieszyć kobietę , czasem nie trzeba nawet wydawać ani gorsza(albo
jedynie kilka .."groszy" :)).
O czym mowa?

• Głupi kwiatek, zerwany podczas letniego spaceru załatwi sprawę o wiele lepiej niż nie jeden wielki bukiet.

• Wracając do tematu świąt i tego, co mogłoby się znaleźć pod choinką, to co powiesz na to, żebyś był to Ty? (I uprzedzę Twoje kosmate myśli! Nie, nie masz być pod nią nago!) Chodzi mi bardziej o scenę jak z filmu - Ona, Ty, pod kocem,przy choince , z kubkiem grzańca ( bo czekolada z piankami jest zbyt babska :)). Obejrzyjcie jej ulubiony film. Albo Wasz ulubiony, żeby było sprawiedliwie. Uwierzcie mi, mężczyźni - jeśli zorganizujecie coś takiego dla swoich kobiet, to będziecie mieć spokój z marudzeniem do końca roku (dokładnie do 31 grudnia :D)
• Weź ją na spacer! Albo na przejażdżkę. Zapakuj sok wiśniowy(bo prowadzisz), weź plastikowe kieliszki i udawajcie, że świętujecie z najdroższym winem świata(tak dla podkręcenia wyobraźni - 65 000 euro za butelkę) kolejne/pierwsze Wasze święta.

Zdj. Pinterest

Wiem, że brzmi to wszystko dość banalnie. Jak wyjęte ze słabych poradników albo gazet dla zdesperowanych kobiet.
Ale nie ukrywajmy - każda kobieta chciałaby, żeby jej facet zrobił dla niej coś podobnego.
Jeśli mówi, że nie - kłamie!
Wiem, że modne jest teraz stwierdzenie, że facet to ma być facet i wszelkie przejawy romantyzmu odbierane są w oczach innych jako słabość. I spotykam się często z tym, że nawet kobiety głoszą takie "farmazony".
Ja jednak uważam, że nawet one pragną takiej romantyczności, ale nigdy się do tego nie przyznają. ;)

Także PANOWIE! Nie potrzebujecie dużo pieniędzy.

Potrzebujecie WYOBRAŹNI.
(albo maratonu komedii romantycznych, bo to wszystko już ktoś kiedyś wymyślił )

Trzymajcie się ciepło! :)

zdj. Pinterest

Dzisiaj niekulinarnie.
Dzisiaj zaczynam, po raz pierwszy od 2,5 roku naprawdę BLOGOWAĆ.

Zastanowicie się pewnie, co w takim razie robiłam do tej pory?

Długo żyłam w przekonaniu, że blog kulinarny musi być tylko o gotowaniu.
Że nie ma w nim miejsca na uzewnętrznianie się, na emocje, na przemyślenia, na swoje zdanie.
Że moja rola tutaj ogranicza się do podzielenia się z Wami przepisem.
Nie wiedziałam: czy i co dokładnie mogę napisać, przy poście o muffinkach?

Zawsze podziwiałam te blogerki kulinarne, które słowem i zdjęciami potrafiły przykuć uwagę.
Nie tylko konkursami, nie tylko znaną twarzą (bo i takie blogerki znamy)..
Ale szczerością, autentycznością.
Zdjęciami, które zdawały się pachnąć z monitora.
Przepisami, które mimo tego, że wszystkim były dobrze znane, tylko u nich wyglądały na godne uwagi.



Chciałabym, żeby moje posty zaczęły mieć duszę.
Żeby nie były tylko książką kucharską.
Albo właściwie niech będą tą książką.

Ale taką z historią.

Bo czy ktoś pamięta jeszcze, czym dokładnie jest blogowanie?



Ale wielu blogom kulinarnym, wciąż brakuje tego "czegoś". 
Mojemu również. 
Z reguły stają się one wielką stroną internetową, z przepisami - tak jak i u mnie. 
I tyle. 
Nie chodzi mi tylko o niepopularne blogi. Albo takie, co dopiero wspinają się po szczeblach kariery w blogosferze.
Wiele blogów z tysiącami fanów, sprawiają wrażenie martwych. Nawet mimo codziennych publikacji. 

To tylko moje subiektywne odczucie.Być może się mylę.

Ale sprawiło to, że zaczęłam zastanawiać się  : "Czego ja od tego bloga chcę?" 

Chcę by miał duszę.
Chcę, by był pełen mnie. Moich myśli, moich dań, moich przepisów i zdjęć, moich opinii, historii...
Nie chcę by stał się pustą, martwą stroną internetową, z kolejnymi tylko przepisami.
Chcę się dzielić tym co kocham, co mnie uszczęśliwia, co mnie czasem smuci, tym co mnie inspiruje.
I choć w 75% jest to kuchnia i gotowanie, to czasem zdarza mi się robić też co innego.. :)

I tymi właśnie słowami, blog My Cook Land, ewoluował...
Z bloga typowo kulinarnego.. 

Na blog o wszystkim. :)

Lifestyle'owy? Chyba na taki. :)




Mojej osobistej wyspie. :)